Pierwsze oznaki, że Piotruś nie rozwija się prawidłowo pokazały się w 3 miesiącu jego życia. Chociaż nie dopuszczaliśmy do siebie myśli o chorobie, postanowiliśmy to sprawdzić. Piotruś był słaby, dużo spał, zbyt dużo, miał problemy z jedzeniem, nie rozwijał się ruchowo. Po kilku wizytach u pediatry i neurologów usłyszeliśmy, że Piotruś ma lekkie opóźnienie psycho-ruchowe ale że powodów do zmartwień nie ma, że rehabilitacja szybko pomoże mu dogonić inne dzieci. Rozpoczęliśmy intensywną, wielokierunkową rehabilitację, próbowaliśmy innowacyjnych metod, szukaliśmy specjalistów. Pomimo tych działań Piotruś nie rozwijał się, ciągle stał w miejscu. Z każdym rokiem jego braki były coraz bardziej widoczne.

Gdy Piotruś miał trzy lata pojawiła się epilepsja. Pół roku ciągłych ataków, prób ustawienia lekowego, walki o wyciszenie padaczki. Udało się, miało być już lepiej. Niestety dalej nie było. W wieku 4 i pół roku Piotruś dostał diagnozę, Dziecięce Porażenie Mózgowe.

Już wiedziałam, że moje dziecko będzie niepełnosprawne w znacznym stopniu. Nie załamałam się, chciałam dalej walczyć , rehabilitacja wciąż była kluczowym elementem naszego życia. Dzień po dniu szukałam innych sposobów pomocy synkowi. Doskonałe efekty zaczęły przynosić turnusy rehabilitacyjne, Piotruś potrafił siedzieć, stać, bawić się. Niestety gdy miał 6 lat nastąpił regres. Moje dziecko znów tylko leżało…. Trwało to pół roku, do tej pory nie wiem co było przyczyną, czy wzmożone ataki czy podniesione dawki leków czy przyczyną było coś jeszcze innego. Zaczynaliśmy od początku… Zajęta walką o syna nie zauważyłam momentu w którym mąż zaczął się od nas oddalać. Nie potrafił poradzić sobie z życiem z niepełnosprawnym dzieckiem, uciekł w zażywanie narkotyków. Po kilku latach zostaliśmy sami, ja Maja i Piotruś. Od 4 latach próbujemy zbudować życie od nowa, we trójkę. Dla Piotrusia najważniejsza jest rehabilitacja, tylko dzięki niej już prawie wróciliśmy do etapu rozwojowego sprzed regres. Piotruś zażywa regularnie leki przeciwpadaczkowe, wymaga bardzo specjalistycznego zaopatrzenia ortopedycznego, jest pieluchowany. Oprócz codziennej naszej pracy niesamowicie efektywne są turnusy rehabilitacyjne, pozwalają nabyć nowe umiejętności utrwalane później w warunkach domowych. Niestety są one bardzo kosztowne.

W chwili obecnej nie jestem w stanie pokryć kosztów nawet jednego turnusu rocznie. Dlatego też zwracam się z prośbą o pomoc, o wsparcie w finansowaniu wyjazdów mojego syna. Proszę, pomóżcie mi zapewnić Piotrusiowi możliwość dalszego rozwoju, możliwość osiągnięcia wielu cennych umiejętności, możliwość do godnego, szczęśliwego życia bez bólu i łez.