Choruję od 14 roku życia. Mój przeciwnik może nie jest spektakularny, nie wywołuje przerażenia, ale zabija. Powoli, po cichu odbiera mi życie. Zmagam się ze stwardnieniem rozsianym…

Mam 38 lat, kochającą żonę, uroczą córeczkę i ogromne ograniczenia. Nie potrafię wykonać sam codziennych czynności. W jedzeniu i ubieraniu pomaga mi żona, a to bardzo boli… Nie mogę być wsparciem dla moich dziewczyn, jestem tylko balastem.

Tak bardzo chciałbym być dla mojego dziecka prawdziwym ojcem. Chciałbym znowu czuć się potrzebny.

W całym tym moim życiowym mroku pojawiło się światełko nadziei. Trwa proces mojej kwalifikacji do programu terapeutyczno – badawczego, który daje chorym szansę na lepsze życie!

Koszt takiego rozwiązania jest jednak ogromny! Udało nam się zebrać część kwoty, ale to dalej za mało.

Proszę Cię, nie bądź obojętny!

Pomóż mi odzyskać życie!

Piotr