Tatusiu, „Słucham?” „Kocham Ciebie”.Pamiętam jak dziś, Artur miał zaledwie 5 miesięcy gdy po kilku hospitalizacjach spowodowanych chorobami stało się, mój syn przestał oddychać. Lekarze mówili aby przygotować się na najgorsze… Ale ja wierzyłem, zawsze w niego wierzyłem i udało się, Arturek przeżył. To był początek walki o sprawność mojego syna.

Znaczne, 90- procentowe niedotlenienie mózgu miało skutkować poważnymi deficytami . Oprócz całkowitej, nieodwracalnej utraty wzroku Artur miał nie ruszać się, nie jeść, nie mówić. Na początku naprawdę tak było. Ale nie poddaliśmy się. Natychmiast rozpoczęliśmy najbardziej intensywną rehabilitację jaką byliśmy w stanie zapewnić synowi. Oprócz rehabilitacji w domu i centrach rehabilitacyjnych uczeszczalismy na turnusy rehabilitacyjne, zapewnialiśmy wszelkie niezbędne sprzęty. W domu na Artura czekało zawsze troje rodzeństwa, dwoje starszych oraz jego siostra bliźniaczka. Powoli ciężka praca zaczęła przynosić efekty, Artur zaczął wymawiać pojedyncze słowa, zaczął jeść, mogliśmy zrezygnować z żywienia PEG-iem, zaczął trzymać głowę, bawić się zabawkami. Do dziś jego ulubione to te wydające ciekawe dźwięki.

Niestety choroba syna oddaliła nas z matką Artura od siebie. Matka zabrała zdrowe dzieci, ja zostałem z Arturem. Dziś, w wieku 5 lat, Artur osiągnął to czego miał nie osiągnąć nigdy . Pięknie mówi, siedzi, potrafi nawet stać przy pomocy osoby trzeciej. Pomimo utraty wzroku jest uśmiechnięty, chętny do pracy i co najważniejsze, wciąż robi postępy. Artur wciąż ma szansę na osiągnięcie sprawności wystarczającej do prowadzenia samodzielnego życia. Jedyną przeszkodą są pieniądze… Kosztowna rehabilitacja oraz turnusy przewyższają moje możliwości finansowe. To właśnie dlatego proszę o pomoc, zawalczcie że mną o przyszłość Artura ponieważ sam nie dam rady.