Historia choroby mojej Mamy zaczęła się w 2014 r. W jej piersi wyrósł nagle 2 cm guz….diagnoza była wstrząsająca..rak….operacja, chemia, radioterapia……pomimo wszystko miało być pięknie….minęły dwa lata….w 2016 r. okazało się, że „dziad” powrócił…wyrósł jeszcze większy i rozlał się na okoliczne mięśnie tworząc olbrzymi naciek…..kolejna operacja, potem silna chemia….wyniki…i znów nasz cały świat rozbija się na miliony małych kawałków a nadzieja budowana skrupulatnie przez ten czas ucieka daleko….daleko….okazuje się, że chemia nie podziałała tak jak oczekiwali tego lekarze…do tego w ostatnim czasie doszedł ból….rak zżera moją kochaną Mamę od środka, jest bardzo agresywny…..kończą się możliwości leczenia w Polsce….lekarz radzi wykonać badania genetyczne guza….sprawdzić mutacje genów…by poszukać później leczenia celowanego….radzi..no właśnie i tu zaczynają się schody….badanie genetyczne wykonuje się za granicą….kosztuje ponad 3000 euro….jak zwykle wszystko rozbija się o kasę…nie mamy jej tu i teraz…Mama jest na rencie…ja też nie zarabiam kokosów, aby sfinansować badania….przez 3 lata choroby budżet rodziców nadszarpnęły wyjazdy do szpitali, badania prywatne, suplementy itp….mamy niewiele czasu…a ja muszę działać….chociaż serce rozrywa mi ból a oczy co chwila szklą się od łez staram się trzymać….dla niej…bo dla niej dałabym się pokroić…..chcę zrobić wszystko co możliwe, by żyła…choćbym miała paść na mecie muszę do niej dobiec…..Chcę być jej aniołem, najchętniej rozłożyłabym nad nią skrzydła i nie dała jej skrzywdzić…..tak bardzo ją kocham…do pomocy potrzebuję Was….Ciebie, Ciebie i Ciebie….Pobiegnijcie ze mną…proszę…. Za każdą pomoc serdecznie dziękuję…Pomoc prosimy przekazywać tylko za pośrednictwem fundacji.. zebrana kwota na pewno będzie przekazana na wyznaczony cel…..to zaufana fundacja!!Pozdrawiam. A. Dymecka